Opole Songwriters Festival: Francis Tuan

29 września 2018, Opole, Narodowe Centrum Polskiej Piosenki

Francis Tuan – „sam a jako zespół”. Możecie wyobrazić sobie taką sytuację, gdy jeden człowiek „poskramia” dwa mikrofony, trzy instrumenty strunowe, syntezator i elektroniczne sprzęty, których nazw nie znam. Takie „niskobudżetowe” projekty multiinstrumentalne zawsze budzą we mnie niepokój i nie bardzo lubię oglądać takie koncerty, ponieważ stresuję się, gdy widzę, jak człowiek uwija się w przyciskaniu konkretnych guziczków i w na czas wymienianiu podręcznych instrumentów. Konkurencje na czas lubię tylko w sporcie. No, ale Francis Tuan nie stresował się w ogóle, co znacznie ułatwiło mi percepcję jego muzyki.

Pierwszy raz chyba słyszałam coś takiego – stylistykę etno i bee gees, które wcale się ze sobą nie gryzą i które są jedyne w swoim rodzaju. Takie etno bez ciężaru wielkiego dziedzictwa i takie bee gees, w którym poza rytmem jest jeszcze wartościowa opowieść i drugie muzyczne tło. Dziedzictwo w całej swojej krasie pojawiło się tylko na moment, gdy artysta zaprezentował instrument o nazwie đàn tỳ bà, przy którym jego wietnamscy przodkowie spotykali się i snuli opowieści. On sam tego wieczoru też to uczynił, nawiązując do swoistej „sztafety pokoleń”.

Jak dla mnie, wrażenia muzyczne tego koncertu przewyższały wrażenia fabularne prezentowanych piosenek, ale dla muzyka to chyba nie zarzut? I jest jedna rzecz, którą muzyka Francisa Tuana, jak i zresztą on sam, bezsprzecznie zachwyca – lekkość wynikająca nie z prostoty, a siły przekazu. Uwięziony na scenie w matni wielu instrumentów, jak w kieracie obowiązków, grał tak, jakby prezentował ofertę jakiegoś wielkiego szczęścia, jakbyśmy mieli zaraz odlecieć do krainy spełnionych marzeń. Jego muzyka epatowała wolnością, nawet, gdy śpiewał o ośmiogodzinnym staniu w kolejce na przejściu granicznym. Ba, nawet gdy śpiewał o desert places, to brzmiało to tak, jakby takie miejsca to było coś dobrego. Te elektroniczne bity, które towarzyszyły całemu występowi w dziwny sposób nie wywoływały zniewolenia transem, a zdawały się oferować ucieczkę do wolności, tak unosząc w lekkości całą publiczność.

Sporą część koncertu stanowiły nowe utwory Francisa Tuana, szykowane na płytę, która ma ukazać się w przyszłym roku. W roli singla zapowiedziany został utwór „Come To the Water” i rzeczywiście wykonany został przebojowo. Będę czekać na tę płytę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *