„All thoughts are bad thoughts” Ninja Episkopat

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jest mocna, energiczna, momentami agresywna i majestatyczna – muzyka Ninja Episkopat. Siła w tym wszystkim wydaje się być dominująca, ale nie w takim sensie, że na siłę się tego słucha. Raczej, że prężą mięśnie, struny głosowe i wydmuchują płuca, żeby wszytko z siebie wyrazić w tych dźwiękach. Tworzą je z nieoczywistych formuł, ale testowanych już wielokrotnie przez innych artystów – rap łączony z elektroniką i jazzem z wplecionymi cytatami z filmów czy radiowych wypowiedzi. Ja lubię takie cytaty, często je w muzyce odnajduję, dlatego nie wydaje mi się to rzadkie. Ale sądzę, że nie o oryginalność w muzyce Ninja Episkopat chodzi.

Dla mnie płyta „All thoughts are bad thoughts” to pokaz mocy, niewiarygodnej mocy muzycznego przekazu. Efektywność gry zespołu sprawia, że wszyscy milkną, jak trybuny w hali przeciwnika przy rzucie za trzy z płowy boiska. Są na „All thoughts are bad thoughts” również nastrojowe, niespieszne momenty, jak „Restless Ruminations”, ale większość tego materiału to popis energii, z tym, że trzeba to sobie dobrze wyobrazić – nie takiej nieokiełznanej energii, która pochodzi zewsząd i rozpierzcha się dokoła, a energii skoncentrowanej w nurcie kierującym się do dokładnie określonego miejsca. Ma się wrażenie, że to jest bardzo przemyślana płyta, tworzona ze świadomością, jaki efekt ma wywołać, w które obszary wrażliwości słuchacza uderzyć. W moich obszarów uderza bardzo wiele, zwłaszcza saksofonami, gitarą w „Most Were Silent” i tymi, wspomnianymi już słownymi cytatami.

Jest to muzyka w ciemnych barwach nocy, z neonową poświatą, z beatem, który zdaje się rozhuśtywać gwiazdy. Jeśli Ninja Episkopat na OFF Festiwalu w Katowicach wystąpią po zmroku, będzie można sprawdzić ten efekt. A wystąpią, na scenie mBank OFF Jazz Club. O tej nowej formule przeczytacie w ogłoszeniu organizatora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *