„Flight” Hanni’ego El Khatiba to jest naprawdę bardzo dziwna płyta. Posklejana niczym jeden z kolaży Wisławy Szymborskiej. Odważna, oryginalna, ale nie potrafię odebrać jej jako całości, bardziej jako zbiór ciekawych fragmentów. Jednym z nich jest „Alive”. Niezwykle optymistyczny, motywujący, przepełniający energią utwór z przesłaniem, że zawsze się wstaje z upadku, że człowiek jest w stanie znieść znacznie więcej, niż mu się wydaje, że po ciosach, kopniakach, totalnym emocjonalnym sponiewieraniu, w końcu i tak idzie się jakoś pozbierać. Tyle że zawsze przy tym traci się trochę rozumu. Choć może zyskuje mądrość. Życiową. Do pisania takich piosenek.