Czasem to zadziwiające, że może być tak łatwo. Jakby nie wymagało to żadnego przygotowania ani pracy. A jednak utrzymanie na jednym, wysokim, poziomie emocji i energii przez cały czas trwania płyty, to jest chyba niezły wyczyn. Na EPce The Silver Lines „...And The Lord Don’t Think I Can Handle It” nie słychać wysiłku i to lubię w takiej muzyce, że zdaje się wszystko ułatwiać.
Pod fasadą banalnego pomysłu, prostego komunikatu, muzyka The Silver Lines rozbrzmiewa głębią dość posępnych gitar. To dodaje jej wyrafinowania, bo ta fasada jest raczej z gatunku wesołych, no, ironicznych może. I tak, nie tylko pokrzyczeć, nie tylko potańczyć można przy „...And The Lord Don’t Think I Can Handle It”, ale i wsłuchać się w jej wnętrze oraz, nazwijmy to patetycznie, w głos współczesności.
The Silver Lines mogą udawać nonszalancję tym hasłem zamieszczonym na okładce, ale z patetyzmem bardzo im do twarzy. Kontrastuje z barwą dźwięku.