Chciałabym wyodrębnić dwie kategorie w moim muzycznym podsumowaniu roku, które (przepraszam za egocentryzm) jest wręcz nieprzyzwoicie osobiste. Ale dobra muzyka to w 90% emocje, więc zdecydowałam, że pozwolę sobie na to, by mnie te emocje poniosły. Zatem kategoria pierwsza: artysta roku, w której zwycięzcą ogłaszam Le Prince Miiaou oraz kategoria druga: płyta roku, którą zostaje „San Fermin” zespołu San Fermin.
Le Prince Miiaou to jest artystka, którą usłyszałam pierwszy raz w życiu we francuskim radiu internetowym, właśnie wtedy, gdy miałam je wyłączyć. To było „Happy Song For Empty People”, które sprawiło, że przez następne trzy miesiące wyczekiwałam jej najnowszej płyty, nauczyłam się na pamięć starej, nie odrywałam się od jej Facebooka, podziwiałam filmy promujące „Where Is the Queen?” i pojechałam po tą płytę do Lyonu.
O Le Prince Miiaou pisałam na tym blogu najczęściej (to jest czwarty raz), co już nawet obiektywnie patrząc jest powodem do przyznania jej zaszczytnego tytułu artystki roku. Jest coś magnetyzującego w jej muzyce. Często artyści wymyślają sobie swój wizerunek i twórczość, opierając się na własnych marzeniach i muzycznych fascynacjach. Chcą brzmieć jak skandynawski ambient, brytyjski shoegaze, kalifornijski punk rock… A jak chciałaby brzmieć Le Prince Miiaou, tego, słuchając jej muzyki, nie potrafię odgadnąć. Dlatego brzmi po prostu jak Le Prince Miiaou i to jest, jak się domyślam, największy komplement dla twórcy muzyki.
O zwycięzcy w drugiej kategorii mogłabym powiedzieć w skrócie tak, że cały ten rok był dla mnie jak „Renaissance!”. I nie będę się rozpisywać, bo mam inny pomysł. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam, co nie znaczy, że poczuwam się do bycia twórczynią tego typu wypowiedzi. Być może jest to po prostu nierozpowszechniony gatunek dziennikarski, w takim razie popularyzuję – audio-fotoreportaż. Prezentujący okoliczności w jakich „San Fermin” brzmi wręcz majestatycznie i tak pięknie, że zapiera dech, i tak mocno, że można poczuć się jak superbohater.
Kiedy opadały poranne mgły było jak w „Renaissance!”
A renaissance, another Day
To tiptoe on the balustrade
Get over you, like anything
I ever could
It’s easier from far away
Imagine this another way
I know the lines to every play
The best ones cry
So please come wake me up
There’s a mob at the door
I hear them calling for my head
And they’re scaling the walls
I’m still, still dreaming magnificent things
It’s awful high above the stage
In shadows on the balcony
Afraid to dive, it’s worse to wait
The best ones cry
Please come wake me up I’m waiting for your—
There’s a mob at the door
I hear them calling for my head
And they’re scaling the walls
I’m still, still dreaming magnificent things
Please come wake me up I’m waiting for your love
Please come wake me up I’m waiting for your love
Please come wake me up I’m waiting for your love
A jak szłam pod górę to „Sonsick” sprawiało, że była to pestka.
I found me a hopeless case, and resolved to love
Maybe we can find a decent place when I’m old enough
Found love in an empty gaze, tried to fix it up
I found me a hopeless case, oh, oh
I’ll fall for you soon enough, I’ve resolve to love
Now I know it’s just another fuck cause I’m old enough
Sell lies like they’re only drugs, here to pick me up
I’ll fall for you soon enough, oh, oh
Oh, don’t be scared
But it’s a harder kind of fear
(Hold on tight)
You best hold on or else you’re in it
(Clear your mind)
And when you think you’re thinking clearly
(It’s alright)
You’re really tied up and committed
(Oh I’m just saying)
But it’s an awful lot of talk
(It’s not a fight)
For a fire that burns too quickly
(You have to not be scared)
Why do you want to hurt at all?
(You’re alright)
For someone’s summer kind of sickness
All dressed in my Sunday best, when I solve you, love
Maybe find a place where we could rest when we’re old enough
We can have a dog and all the rest, we can live it up
All dressed in our Sunday best, oho, oho
Sonsick at the tee-ball games, I absolve your, love
Maybe find a place and think of names, when we’re old enough
Make plans and we’ll buy new things, try to fix it up
Sonsick at the tee-ball games, oh, oh
Oh, don’t be scared
But it’s a harder kind of fear
(Hold on tight)
You best hold on or else you’re in it
(Clear your mind)
And when you think you’re thinking clearly
(It’s alright)
You’re really tied up and committed
(Oh I’m just saying)
But it’s an awful lot of talk
(It’s not a fight)
For a fire that burns too quickly
(You have to not be scared)
Why do you want to hurt at all?
(You’re alright)
For someone’s summer kind of sickness
It is a summer kind of sickness
It is a summer kind of sickness
Summer kind of sickness
Oh, don’t be scared
But it’s a harder kind of fear
(Hold on tight)
You best hold on or else you’re in it
(Clear your mind)
And when you think you’re thinking clearly
(It’s alright)
You’re really tied up and committed
(Oh I’m just saying)
But it’s an awful lot of talk
(It’s not a fight)
For a fire that burns too quickly
(You have to not be scared)
Why do you want to hurt at all?
(You’re alright)
For someone’s summer kind of sickness
I’ll fall for you soon enough
I’ve resolved to love