Dostałam płytę, której prawie nikt nie ma. Ogromnie cenną, bo niemal w stu procentach handmade. Z odrysowaną ołówkiem okładką i „książeczką” napisaną odręcznie na kawałku kartki w kratkę. Autor nazywa się Little Wing, a wspomniane dzieło to debiutancka epka zatytułowana „Blue” i zawierająca 6 utworów. Jest to polski artysta choć śpiewa po angielsku.
Jego muzyka nie jest podobna do żadnych modnych melodii. Nie kojarzy się z twórczością żadnego ze znanych artystów, nie brzmi „prawie jak…”, nie jest „w stylu…”, nie kopiuje, nie parodiuje, nie stroi się w cudze pióra. Nawet jakbym chciała ją z czymś porównać to nie przychodzi mi na myśl żaden polski artysta. Jest to w pełni autorska i osobista muzyka, bardzo prosta, ale oryginalna. Wypełnia pomijaną i niezatłoczoną niszę w polskiej muzyce, znajdującą się gdzieś w kierunku folku, i robi to obiecująco.
Szczególnie warta uwagi jest, moim zdaniem, piosenka „Cold Morning”, która ciekawie rozwija się od prostych akordów i niedokładnych rymów do nostalgicznej pieśni o wielkiej treści. Wplecione w nią, raczej urocze, niedoskonałości nagrania i wykonania tworzą atmosferę kontaktu z czymś cennym i prawdziwym; jeszcze nieodkrytym i niewyeksploatowanym. Niczym nieskażona radość tworzenia. Miło się tego słucha.
Zainteresowanych zachęcam do śledzenia Facebooka: www.facebook.com/folkbylittlewing
Bardzo zachęcająca recenzja 🙂