Taką twórczość to rozumiem podpisywać jednym nazwiskiem. Nawet jeśli w procesie twórczym brał udział cały zastęp osób. A tak było w istocie – w opisie płyty „Each Other” Aidana Knighta widnieje kilkanaście nazwisk i wiele przeróżnych instrumentów, jednak bez niego oni i one mają niewielkie znaczenie. W warstwie instrumentalnej jest to bardzo prosta płyta, z mechanicznym rytmem i dużą ilością syntezatorów prezentujących dźwięki często na granicy kiczu, czy dyskotekowych wstawek. Ale Aidan Knight swoim śpiewem i tekstami, w przedziwnie prosty sposób, zbiera te niedorzeczne dźwięki do kupy i tworzy płytę wypełnioną niezwykłą muzyką, od której trudno się oderwać.
Rozpoczyna prawie szeptem, zwracając się do przyjaciela, przez co tworzy bardzo osobisty, intymny niemal klimat. Jest blisko słuchacza, ale zabiera go bardzo daleko. I celowo użyłam tu liczby pojedynczej, ponieważ słuchając Aidana Knighta ma się wrażenie, że nie śpiewa dla nikogo innego. Dlatego od pierwszej piosenki („Each Other”) wzbudza zaufanie i chociaż gitarowo w niej smęci [patrz poprzedni wpis], to słucha się go z ciekawością do tych dalekich muzycznych przestrzeni, w jakie obiecuje zabrać. Zabiera już w drugiej piosence „All Clear”, w której z obciachowych syntezatorów czyni środek poetycki. Ale to jeszcze nic – „Funeral Singers” to jest dopiero niezwykła muzyczna przestrzeń. Tytuł zapowiada pieśń żałobną i on ją rzeczywiście tak dobijająco smutno śpiewa, ale przy akompaniamencie niemal dyskotekowym – wyrazistej, zagłuszającej go perkusji i wesołych, syntezatorowych melodyjek.
Można by złośliwie stwierdzić, że Aidan Knight czaruje efektami (a są złośliwi ludzie). Tylko czy można czarować efektami, które same w sobie są obciachowe? W moim odczuciu na płycie „Each Other” Aidan Knihgt zrobił wszystko, co w jego mocy, żeby nie być „fajnym”, w takim medialnym, popkulturowym znaczeniu – śpiewa smutno do nieadekwatnej muzyki, brzmi jak nic znajomego i swoją dziwną twórczość opatrzył brzydką okładką. Ale cóż, daremnym okazał się ten trud, bowiem „Each Other” jest niezwykle fajna. Do tego stopnia, że nie mogę się zdecydować, który na koniec utwór polecić – monumentalny „The Arp”, balladowy „You Are Not Here”, czy „All Clear”, który pierwszy zdobył moje serce. Niech będzie „You Are Not Here” dla kontrastu z „Funeral Singers”. Ale przede wszystkim polecam całą płytę. Piękna jest.