To właściwie nie jest żadne tam wydawnictwo – trzy piosenki na próbę, nieco ponad osiem minut muzyki, bez nazwy ani specjalnego pomysłu. Epka o tytule „EP” (nawet nie wiem czy to brać w cudzysłów). No ale przecież nie piszę tego, żeby się nabijać. Jest to wszak dzieło nieskończone, ale próba artystyczna wysoka, tak że chce się skomentować ją słowami: „proszę kontynuować pracę w obranym kierunku”.
Zarysowuje się w tych trzech piosenkach pewien kontrast pomiędzy brzmieniem wokalu, któremu zdaje się nie zależeć i warstwą instrumentalną, która sprawia wrażenie, że zależy jej bardzo. Szybkie tempo kontra znużenie, prawie szept na tle mocnych gitar. Ta nieoczywistość stylistyczna sprawia, że słucha się uważniej, przez co słyszy się więcej. Choć naprawdę nie trzeba się wysilać, żeby odnaleźć w tej muzyce walory – jest ostentacyjnie dobra, kompozycyjnie i tekstowo. A przy tym – dosyć oryginalna – zwraca uwagę na przykład szczególna melodyka utworu „Machina”.
Tyle na razie można o tym powiedzieć, a prawdziwa płyta, prawdopodobnie z prawdziwym tytułem, ma być gotowa w przyszłym roku.