„Kalpa Vigraha” Ander

Nic nie jest do końca jasne, dlatego nie jest łatwo to zrozumieć. Postać w czarnej szacie z zasłoniętą twarzą na okładce płyty jest tego zwiastunem. Zdaje się uprzedzać słuchacza, że jest coś ukrytego, czego nie dojrzy i coś milczącego, czego nie usłyszy. Bywają takie płyty, które nazwać można „ponaddźwiękowymi”, których całą treścią nie jest tylko brzmienie i w związku z tym samo słuchanie ich nie wystarcza do tego, by je dobrze poznać czy zrozumieć. Jedną z takich płyt jest „Kalpa Vigraha” Andera.

Można by się spierać, czy to ma sens – rozumienie muzyki, wszak wielu twierdzi, że muzykę powinno się przede wszystkim czuć (i to jeszcze najlepiej sercem). Ale może w gruncie rzeczy „czuć” i „rozumieć” to. to samo? W każdym razie „Kalpa Vigraha” to niezła łamigłówka. Można potraktować ją tradycyjnie – włączyć i słuchać, ale wtedy jest dość straszna i trudna w odbiorze, w odczuciu – mało krzepiąca. Można się jednak w nią bardziej zagłębić – włączyć, słuchać i przeczytać tytuły tego, co na niej zawarte – wtedy zaczyna wciągać.

„Kalpa Vigraha” zawiera 13 utworów, a spośród nich 4 mają tytuły będące nazwiskami osób, które wsławiły się długowiecznością (prawdopodobnie za sprawą udziału w tajnym eksperymencie CIA dotyczącym wody nieśmiertelności, wytwarzanej dzięki hinduskiej figurce „Kalpa Vigraha” – dobre, nie? jak na temat piosenek). Tego eksperymentu dotyczą też inne utwory np. „Watering Team” czy „Circus Mustang 0183”. Poza tym, znajdziemy rzecz (boję się używać tu słowa „piosenka”), dotyczącą fikcyjnego ducha („Henry Kane”) oraz pilota, który widział UFO („Frederick Valentich”). Można więc uznać, że treścią tej płyty są niewyjaśnione zjawiska, zaświaty, inne cywilizacje, mistycyzm, zagadki, a nade wszystko człowiek, który w tym wszystkim trwa. Trwa z niezłym wynikiem – 28.000 lat – na tyle szacowany jest wiek figurki Kalpa Vigraha.

„Kalpa Vigraha” jest drugą płytą Andera, której miałam przyjemność słuchać. Po „Lamentach” właściwie niczym mnie nie zaskoczyła, w warstwie typowo muzycznej, brzmieniowej. Ale w warstwie znaczeniowej zaskoczyła mnie bardzo, tym, że w gruncie rzeczy jest to optymistyczna płyta. Opowiedziana w czasie niedokonanym, o zagadkach nierozwiązanych, o cywilizacjach nieodkrytych, o sprawach niezałatwionych, o dalszym ciągu, o przyszłości, o nieśmiertelności nawet, której bohaterem jest wciąż nieprzerwanie człowiek. „Lamenty” są jak ostateczny koniec wszystkiego, na „Kalpa Vigraha” bardzo długa i bardzo stara historia toczy się dalej. Zatem jest nadzieja, optymizm, tylko w takim razie dlaczego nie jest to wesoła muzyka, dlaczego brzmi ciągle jak „Lamenty”, tak przytłaczająco smutno? Być może ta niekończąca się historia ludzkości to tak naprawdę nic dobrego?

„Kalpa Vigraha” jest szalenie interesującą płytą. Pełną zagadek, które wciągają i skłaniają do refleksji. A poza tym, muzycznie jest to ciekawy projekt, wymagający od odbiorcy nie tylko umiejętności słuchania.


Zobacz również:
„… Potrwa Wiecznie” ANDER
„Smutek” Ander
„Vlach Magic” Ander
„Drzazgi” Ander
„Lamenty” ArosAnder – zapiski o płycie

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *