„Mother” Jordan Reyne

Jest już druga część nowej płyty Jordan Reyne „Maiden, Mother, Crone”. Druga czyli , jakby nie liczyć, „Mother”. Jej głównym tematem jest ukazanie kobiety, która przez rolę matki ma realizować czyjeś oczekiwania. W zasadzie oczekiwania wszystkich – społeczeństwa, które do tej roli ułożyło dla niej niezmienny przez wieki kodeks postępowań i hierarchię wartości. Matka Jordan Reyne to kobieta skonfrontowana z tragediami, katastrofami i melodramatem. To heroina o potężnej mocy, która stawia czoło huraganom, sztormom i śmierci, która ratuje życie. Postać zakrojona na wielką hollywoodzką produkcję – matka, superbohaterka w każdych warunkach.

Taka trochę jest ta epka – opowieść o kimś majestatycznym, wspaniałym i potężnym. Tyle tylko, że brakuje tu tonacji hymnów, które taką opowieść mogłyby uczynić iście hollywoodzką. „Mother” to przede wszystkim smutna płyta. Pomimo swojej wspaniałości, heroizmu, świętości niemal, matka to smutny archetyp – tak to słyszę w wykonaniu Jordan Reyne. I trudno mi się z tym nie zgodzić. W końcu wcześniej czy później przychodzi jej zaśpiewać:
But my boy is burning.
My boy is burning.
My boy is burning.
Right in front of me.

/„Rules of Men”, fantastyczny utwór./


Zobacz również:
„Borderlands” Jordan Reyne
„Bardo” Jordan Reyne
Starucha Jordan Reyne
Relacja z koncertu Jordan Reyne we Wrocławiu


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *