Przed nami noce spadających gwiazd. Rój Perseidów będzie przecinać nasz nieboskłon w tym tygodniu z największym natężeniem. I jest świeża płyta, która do tego pasuje. Nie wiem, co prawda, czy wytrawni koneserzy obserwacji nieba łączą ją z muzyką, czy też należy obserwować w ciszy. Jak by nie było, proponuję spróbować „Love of Cartography” zespołu sleepmakeswaves, płyty wydanej na początku lipca w Australii. Dziesięć instrumentalnych utworów jest jakby interpretacją wielkiego spektaklu natury, którym może być wiele zjawisk: spadające gwiazdy, lawiny, fale oceanów… Coś niezwykłego, pięknego i strasznego zarazem. Romantyczność rozgwieżdżonego nieba i uczucie samotności w kosmosie. Euforia i zagłada – takie to są utwory na „Love of Cartography”. Coś, co można słuchać nocą na dachu w nastroju skupienia, jak „A Little Spark”:
i coś co pędzi jak meteor przez mroczne przestrzenie wszechświata, w stylu „Perfect Detonator”:
„Love of Cartography” robi nastrój, zarówno do gapienia się w niebo, jak i spadania. Polecam nie tylko na najbliższe noce.