OFF Festival: Tank And The Bangas

Postaw mi kawę na buycoffee.to

3 sierpnia 2024, Katowice, Scena Główna Perlage

Z informacji o tym koncercie kojarzyłam zdjęcie divy soulu i hasło „Nowy Orlean”, no i nie do końca było to coś, czego się spodziewałam. Diva śpiewająca z manierą dziecinnego głosu, dużo spoken word, które swoim nieokrzesaniem budziły skojarzenia raczej z rapem niż „muzyką duszy” i ten uporczywy dźwięk klawiszy przypominający melodyjkę z gier komputerowych – właśnie coś takiego wydarzyło się na Scenie Głównej drugiego dnia OFF Festivalu. Wystąpił, z pewnością nietuzinkowy, zespół Tank And The Bangas.

Ich koncert miał charakter dobrego, rozrywkowego show, w którym ważna była spektakularność, a w nią dobrze wkomponowywały się odniesienia do wizji – te, wspomniane skojarzenia z grami komputerowymi, piosenka o Netflixie czy tekst no plans, no goals, no vision no ambition, all you need is television. Czysty humor czy podszyty krytycyzmem komentarz do rzeczywistości? Można polemizować. Ale ważniejsze od znaczeń jest brzmienie, a pod tym względem twórczość Tank And The Bangas jest nieszablonowa, a jej wydanie koncertowe to już w ogóle…

Ich występ na OFF Festivalu miał miejsce dzień po premierze nowej płyty „The Mind (Pt. 1)” . Usłyszeliśmy kilka nowości, ale zapewne dla sporej części publiczności nawet ich stare utwory, to było coś nowego. W tym kontekście ważną rzecz powiedziała ze sceny wokalistka, Tarriona „Tank” Ball, dziękując wszystkim obecnym za chęć słuchania nowej muzyki. Przypomniała w ten sposób o pewnej idei festiwalu – otwartości na przeróżne brzmienia i czasem nawet dziwną twórczość, na gotowości do słuchania inaczej.

Muzyka Tank And The Bangas nie jest do końca dziwna, podczas koncertu w Katowicach pojawiły się takie utwory, w których Tarriona „Tank” Ball zaprezentowała się rzeczywiście, bez dziecinady, jak prawdziwa soulowa diva. Nie umniejszając jednak konwencji spoken word, trzeba przyznać, że i w tym wydaniu jest ona mistrzynią, do tego stopnia, że jej przemowa do publiczności przed bisem brzmiała jak poezja. No więc właśnie, był bis – „Stolen Friut” (jeden z tych przykładów „poważnego soulu”) i to dużo mówi o przyjęciu takiej muzyki przez festiwalową publiczność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *