Jakiś dziwny aspekt kardiologiczny zaprzątnął moje myśli, gdy zaczęłam słuchać „Popular Manipulations” – najnowszej płyty The Districts. „Płyta o sercu…”, „nagrana z sercem…” – wszystko głupio brzmi. A jednak słychać jak bije… W marszowych „If Before I Wake” i „Will You Please Be Quiet Please” (początku i końcu, jak w skończonej całości), w intensywnych bitach „Violet” i „Capable”, agresywnej perkusji w „Salt”, we wręcz dosłownym efekcie bijącego serca w „Why Would I Wanna Be” i w temacie „Rattling of the Heart”.
Dosłownie przebogactwo rytmu serwują The District na swojej nowej płycie i czy to też jest nowość? Mam wrażenie, że tak. Nie chcę teraz analizować ich poprzednich albumów, ale w pamięci zapadli mi jako „Long Distance” – surową melancholią drogi. „Popular Manipulations” jest bardziej agresywna, niż się spodziewałam, a przy tym zaskakująco przebojowa, w tym sensie, że dosłownie każdą piosenkę pamięta się i można zanucić po kilku zaledwie przesłuchaniach. Dziwne, ale duża melodyjność jest w tym rytmicznym biciu serca. No, ale nie można zapomnieć, że poza charyzmatycznymi bitami, a może nawet wbrew nim, jest to piękna gitarowa muzyka. Amerykańska, taka jak lubię, w prostych słowach o wielkich rzeczach i bez wyszukanych efektów dźwiękowych – zwyczajnie, instrumentalnie dobrze zagrana.
Wywołuje na mnie takie wrażenie, że już to kiedyś słyszałam. Nawet nie konkretne piosenki czy konkretny styl, ale niewielkie fragmenty, słowa, wykończenia zdań, takie znajome detale, nie wiadomo skąd. Choć od kilku dni słucham tej płyty ciągle, nic nie nakierowuje mnie na jej bezpośrednie inspiracje. Jedynie wzmaga się to dziwne uczucie déjà vu (co w tym przypadku powinno być nazwane chyba déjà écouté), bardzo dziwne wrażenie czegoś w nieokreślony sposób bardzo bliskiego.
Trudno się nie zżyć z tą płytą. Fantastycznie nastraja do życia z ikrą, fantastycznie się nuci, a nawet śpiewa na głos, i fantastycznie słucha po ciemku. We wszystkich stanach codziennego życia brzmi niezawodnie.
Płytę w wersji winylowej można kupić tutaj.