„Spiral In A Straight Line” Touché Amoré

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dziwne, bo właściwie on nie śpiewa – w męczący sposób wykrzykuje z siebie wyrazy, z taką manierą, którą niechlubnie określa się jako „kluchy w gębie”. Dziwne, dlaczego tak dobrze się tego słucha. Może to jest ta osławiona charyzma?

Powiadają, że dobra muzyka obroni się sama. Otóż nie, totalnie pognębić ją może irytujący wokalista. Touché Amoré z Jeremy’m Bolmem na wokalu balansują na krawędzi dobrego smaku i przyjemnej słuchalności. To musi być charyzma, bo jak wytłumaczyć, że jedenaście identycznie wykrzyczanych piosenek ludzie chcą uważać za dzieło sztuki? (Tak wielu wyraża się o „Spiral In A Straight Line”). Oczywiście ma znaczenie, że są to dobrze napisane i wykonane piosenki, tak w warstwie muzycznej, jak i tekstowej, ale jednak jest w nich spora dawka czegoś niewytłumaczalnego, co sprawia, że trudno jest traktować tę płytę obojętnie.

Wiele można przypisać emocjom, które na „Spiral In A Straight Line” zdają się być niczym nieskrępowane. Ale jednak nie można powiedzieć, że jest to dzieło emocjonalne, bo wszystko na tym albumie zdaje się być wynikiem dobrze przemyślanej koncepcji. Pozornie tylko to brzmienie „idzie na żywioł”, w rzeczywistości jest realizacją dopracowanych pomysłów, ciekawych i niejednokrotnie oryginalnych.

„Spiral In A Straight Line” nie przytłacza być może też dlatego, że tych jedenaście utworów trwa niewiele ponad pół godziny. Touché Amoré udowadniają tym samym, że są mistrzami krótkich form, bo te niespełna trzyminutowe piosenki mieszczą w sobie zadziwiająco dużo brzmieniowych rozwiązań, nie wychodząc poza stylistkę, która nie jest zbyt wyrafinowana. Odrobinę niezwykłości wprowadzają gościnne występy Lou Barlowa i Julien Baker (w utworach „Subversion (Brand New Love)” i „Goodbye For Now”), ale poza tym, jest to w zasadzie wywrzeszczany, postpunkowy hardcore, coś, co można stworzyć na trzech akordach. I jeśli tak na to spojrzeć, to „Spiral In A Straight Line” jest jednak wyrafinowana bardzo. Zdumiewa, jak wiele można zdziałać umiejętnościami, pomysłem i charyzmą.

Touché Amoré jeszcze tej zimy wystąpią w Polsce. Polecam nie przegapić koncertów w Warszawie (4 lutego, Klub Proxima) i Poznaniu (5 lutego, Klub Tama).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *