„Szczaw” Lili Liliana

Szczaw to takie sobie nic. Ni to zielsko, ni roślina uprawna. Czasem rosnący dziko w zapomnieniu na byle jakiej łące, a czasem pożądany przez profesjonalnych szefów kuchni. I ta płyta, która „Szczaw” się nazywa, ma właśnie taki typowy „szczawiowy” charakter. Z jedne strony jest zupełnie „dziko-amatorska”, ale przy tym tak „profesjonalnie-dobra”, smaczna dla ucha i oka. Lili Liliana jest jej autorką i wykonuje ją z pełnym zaangażowaniem – sama wszystko gra i śpiewa, i wcale nie oferuje słuchaczom łatwych, przewidywalnych, akustyczno-balladowych rozwiązań, czy melorecytacji.

Bardzo ładnie operuje emocjami, buduje nastrój i wciąga w swoją muzykę, jak w zagadkę, przechodząc od nostalgicznych zwrotek w rytmiczne refreny, od smutku w gniew i radość życia, od zwykłego brzmienia akustycznej gitary w zaskakujące, figlarne dźwięki cymbałków. „Szczaw” nie jest klasyczną, prostą, niskokosztową produkcją, jaką każdy, kto ma gitarę może sobie w domu nagrać. W moim odczuciu jest to bardzo dopracowana i przemyślana płyta, ciekawie skomponowana i bogata muzycznie, co, jak na akustyczny album, na którym występuje jedna osoba, jest wręcz niezwykłe.

Nie ma tu jakichś rzucających się w ucho powtórzeń, każda piosenka jest inna i im dłużej się słucha tej płyty, tym więcej różnic się słyszy, chociaż to ciągle są w zasadzie tylko: głos, gitara i cymbałki. I jak ona to zrobiła, że tak wiele z tego wyczarowała? Cóż, jak się ma talent, nie potrzeba mieć wiele więcej, by stworzyć bardzo dużo.

Jestem w stanie wyobrazić sobie jak świetnie brzmiałaby ta płyta, gdyby wykorzystać na niej więcej środków, więcej osób i nagrać ją profesjonalnie – zrobić „szczaw à la szef kuchni”, a nie zielsko na łące. Zarówno przy akompaniamencie fortepianu, jak i w rockowych, wrzeszczących aranżacjach „Szczaw” Lili Liliany brzmiałby fantastycznie, ale właściwie to nie wiem czy lepiej niż teraz. Jej delikatny głos i zadziorne teksty śpiewane do nieobrobionych melodii akustycznych instrumentów mają w sobie taką szczerość i taki urok, że już niczego nie trzeba więcej.

https://www.facebook.com/lili.liliana.spiewa

 

Zobacz również „Bezśnieże” Lili Liliana

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *