Delikatne struktury, jakby brzmienie na niby, z ukrycia, niezbyt serio. Tak, żeby może nawet nikt się nie dowiedział. Być może z założenia w takiej twórczości jest coś wstydliwego, skoro dostaje tytuł „The Fruits of Wasted Time”. Przecież nikt nigdy nie chce być stratny, jak można więc się szczycić czymś nagromadzonym w ten sposób? Nie wiem zresztą czy muzykę można gromadzić. Tym bardziej jest to głupie – inwestować w nią cenny czas.
Muzyka jednak bez czasu nie istnieje. Więc nie może powstać w inny sposób, jak w tych, wydawać by się mogło, marnotrawionych chwilach, które często wcale nie są krótkie. Jak w tych nieskończenie jednostajnych dniach, które nie niosą ze sobą nic, poza kapitałem czasu na poczet muzyki. Płyta „The Fruits of Wasted Time” poto&aby wydaje się być mozaikowa, jak witraż ułożony z niewielkich szkiełek. (Ich delikatność, kolor, relacja ze światłem też wiele o tej muzyce mówi). Każdy utwór brzmi tu jak chwila, skradziona, wyszarpana, ukryta przed rozmachem szarej codzienności. I tak, w istocie nie są to wstydliwe próby, a ocalone skarby. A skoro istnieją, to czas, w swojej całości, nie jest zmarnowany.
Można popaść w onieśmielenie, kiedy się sobie uświadomi, czym tak właściwie poto&aby dzieli się z nami na tej płycie. Nie mogę napisać wprost czym, bo proces uświadomienia jest główną przyjemnością słuchania jego muzyki.
Zobacz również:
„Struggles of the Beating Heart” poto&aby
„The window of his room” poto&aby
„The sun illuminated his face” poto&aby
Teledysk „Zboże już dojrzałe” poto&aby
Płyta „Zboże już dojrzałe” poto&aby
„Przestrzeń” poto&aby
„Na bagna” poto&aby