Myślę, że bardzo interesująca jest ta płyta, zwłaszcza pod względem stylistycznym. Dubinski prezentuje na niej, bardzo precyzyjnie, że wiele rzeczy potrafi wykonać w taki sposób, że słucha się ich do końca. Może wśród jego propozycji przeważa trochę sentymentalny klimat wspominek z działu „indie” z pierwszych dekad XXI w., ale są też tak niespodziewane „odjazdy” jak „Making Luck”, które swoją delikatnością zdaje się odklejać od reszty, które też uwydatnia duże możliwości wokalne wokalisty.
Piosenka „New York Arizona and This” słusznie została wytypowana na singiel zapowiadający tę płytę i materiał na wideoklip – wyróżnia się spośród reszty. Tym, że może najmniej w niej dziwności i zapożyczeń, a może przez to przyjazne chilloutowe tempo i storytelling, który każdy lubi, albo refren zamieniony na samogłoskę, którą w wizualizacji o spełnionych marzeniach pięknie razem śpiewa wypełniony stadion.
Płyta „What Is Your Definition Of Happiness?” w ogóle brzmi przyjaźnie, bo odnajduje się w niej wspomnienia. Na przykład „Feel It” to jest poważny cytat z „Proud Mary” Creedence Clearwater Revival, w „Something About You” ja słyszę gitarę z The Cure (drugi dzień chodzi to za mną skąd. „Fascination Street”?). A jak słucham „Big As You” to nucę „Heartbeats” José Gonzáleza. Być może jest tam znacznie więcej cytatów, tylko ja ich nie rozpoznaję, albo może nawet cała ta płyta jest zestawieniem tego typu inspiracji. I kto wie, może właśnie o to w niej chodzi?
W każdym razie – daje to wyobrażenie o tej wszechstronnej stylistyce, od której zaczęłam. Bo, żeby pomieścić na jednym albumie Creedence Clearwater Revival, The Cure i José Gonzáleza i ubrać to tak, że wszystko do siebie pasuje i jest w jednym klimacie, to rzeczywiście trzeba mieć na to dobry pomysł. Ostatecznie jaki on jest? Myślę, że Dubinski niczego nie definiuje. Zapożycza opinie. I stąd to pytanie w tytule płyty. Ale, próbując je rozszyfrować – czy nie o muzyce szczęścia, nawet tej wziętej ze starych albumów ze wspomnieniami, jest to płyta?