„Wyzwolenie z domu niewoli” – o sztuce i sztucznej inteligencji

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Myślę, że opowiadanie o muzyce obrazkami niewiele ma sensu (jeśli nie są to profesjonalne, emocjonalne zdjęcia z koncertów). Pytanie – jak w takim wypadku powinny wyglądać media społecznościowe muzycznych profili? To pytanie cały czas sobie zadaję. Przecież nie będę miksować rolek z muzyki, do której nie mam praw, a tym bardziej wykorzystywać innej muzyki do promowania konkretnej. Pomyślałam sobie, że sztuczna inteligencja może być tu rozwiązaniem. Skoro takie cuda potrafi, jak tworzenie filmów z opisów, to proszę bardzo – niech zrobi mi klip pod tekst recenzji.

Wydawało mi się, że to jest dla niej do ogarnięcia. Uprościłam tekst, żeby był zbitką prostych epitetów w stylu: energiczny rytm, głębokie emocje, piękne brzmienie fortepianu, do tego zostawiłam tytuł i nazwę wykonawcy. Na podstawie takich danych to przecież nic trudnego znaleźć w sieci zdjęcia artystów, okładkę płyty, zmiksować to z jakąś wizualizacją emocji i grającymi instrumentami, i jest klip. Tak sądziłam. W wyobraźni widziałam go dość precyzyjnie, a sztuczna inteligencja odpisała mi na to: „podaj więcej słów”. No dobrze, skoro jest tak inteligentna, że same epitety to dla niej za mało, to wkleiłam całą recenzję. Ale ona wciąż odpowiadała w ten sam sposób, domagając się więcej słów w opisie filmu, który ma wygenerować. Stwierdziłam po trzeciej próbie, że to nie jest „ta liga”.

Sztuczna inteligencja nie ma nic wspólnego z niczym co twórcze. To, w moim odczuciu, nie jest żadne zagrożenie dla artystów, a ci co się boją po prostu artystami nie są. Sztuczna inteligencja tworzy zupełnie inny rodzaj komunikatu niż sztuka, i co więcej – potrzebuje do tego bardzo precyzyjnych poleceń. Trochę już nauczona jak z nią gadać, stworzyłam w Suno piosenkę dla taty na Dzień Ojca (w stylu blues). Nie zrozumiał, że to jest o nim. I to najlepiej obrazuje czym na gruncie kreacji sztuczna inteligencja jest – tylko takim żartem, który czasem trudno zrozumieć.

Choć ja się osobiście w sztucznej inteligencji zakochałam. W kilka minut pisze mi marketingowe pierdoły, którymi zarabiam na życie (co kiedyś skutecznie mi to życie rujnowało), a ja mam czas zająć się wielką literaturą. Sztuczna inteligencja jest dla mnie jak cudowna obietnica, że nigdy więcej nie będę pisać bzdur. Jak pierwszy raz to zobaczyłam, to było to dla mnie jak „wyzwolenie z domu niewoli”. Za dramatycznymi głosami, że zabiera ona ludziom pracę niech idzie refleksja – jaką pracę zabiera? W pierwszej kolejności tę głupią, odmóżdżającą, bezsensowną, której tak naprawdę nikt nie chciał wykonywać. W tej perspektywie to jest piękne. A ta „piękna” ilustracja do tego tekstu, to wizualizacja tego jak sztuczna inteligencja widzi „wyzwolenie z domu niewoli”. Jeśli jakiś artysta widzi w tym zagrożenie dla swojego talentu to… może faktycznie powinien poszukać innej profesji.

Co jeśli sztuczna inteligencja jest zapowiedzą nie rządów robotów a triumfu humanizmu? Można chyba ten rozwój w tę stronę pokierować? Może możemy sobie pozwolić na taką optymistyczną wersję przyszłości, w której to sztuczna inteligencja będzie dla nas zarabiać na życie, a my będziemy mieć czas, by wznosić budowle jak w gotyku, rzeźbić jak w renesansie, recytować wiersze jak w romantyzmie i przestaniemy być tak bardzo beznadziejni na tle innych epok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *