„Prologue” The Old Man Coyote

Pierwszy raz twórczość The Old Man Coyote usłyszałam piętnaście minut temu, zanim zaczęłam to pisać. Czasem z dobrą muzyką trzeba spędzić kilka godzin nim pojawią się konstruktywne refleksje na temat tego, co się o niej sądzi. O epce „Prologue” wiedziałam co powiedzieć jeszcze nim dosłuchałam do końca pierwszego utworu „Procession Of The Lost Souls” (drugiego na płycie), a zaczęłam o niej pisać zanim jeszcze poznałam ją w całości. Takie pisane pod pierwszym wrażeniem recenzje niekoniecznie muszą być rzetelne, ale fakt, że muzyka wywiera takie wrażenie z pewnością dobrze o niej świadczy.

Pierwszym, co na „Prologue” przykuwa uwagę jest strasznie siermiężny wokal, jakby wymuszony, wymęczony zupełnie pozbawiony melodyjności. Słucha się go najpierw tylko z ciekawości, no i dlatego, że muzyka jest dobra. Ale tak mniej więcej po minucie da się do niego przekonać, a po jeszcze pewnym czasie trzeba przyznać, że on dodaje tej muzyce kolorytu. Tą siermiężnością fantastycznie opowiada o czymś w klimacie Dzikiego Zachodu, bo nazwa tego zespołu ma większe znaczenie niż sądziłam. Jest to pozbawiony jakiejkolwiek subtelności, nieokrzesany kawałek muzyki, ale przy tym bardzo romantyczny, taką romantycznością, którą zrozumieją tylko wtajemniczeni, tak samo jak hokej na lodzie [bo hokej na lodzie to sport romantyków]. A jako wielbicielka hokeja na lodzie rozumiem i doceniam taką brutalną wrażliwość.

Z Dzikim Zachodem jest trochę odwrotnie, on tylko dla wtajemniczonych nie jest romantyczny. Ta mityczna kraina bezgranicznych prerii, w której każde marzenie może być spełnione jest, no właśnie – mityczna. Prawda o niej  zamyka się raczej w obrazie surowości przyrody i bezwzględności ludzkiego losu i tę prawdę pięknie słychać w muzyce The Old Man Coyote. Ale nie jest to w żadnym razie muzyka country, tym obrazem kojota w Górach Skalistych nie należy się zbytnio sugerować, bardziej ciemnymi kolorami okładki. Tak, dość posępnie brzmi, ale niesamowicie wciąga, obdarza fantastyczną energią i w mig do siebie przekonuje. Ja mam nadzieję, że to naprawdę jest tylko prolog.


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *