Gdy spojrzałam na tytuł, spodziewałam się, że będą fanfary. Rzecz o odrodzeniu zwykle ujmowana jest monumentalnie. Tymczasem „Phoenix” Aoife O’Donovan jest lekką, delikatną, poetycką piosenką. Zaskakująco pozytywną, melodyjną w stylu najlepszych tradycji amerykańskiego folku, skłaniającą do refleksji, do zmiany, ale też do nucenia. Prosta forma przybrana do ukazania „wielkiego tematu” jest tu, jak sądzę, celowa. Sugeruje, że to w gruncie rzeczy nic wielkiego – takie odrodzenie z popiołów. Każdy to może.
Coś mi się wydaje, że tak będzie brzmieć mi jesień. „Phoenix” zapowiada nową płytę, która powinna być gotowa po Nowym Roku. Bedę czekać.
Zobacz również:
„Age of Apathy” Aoife O’Donovan