„Curves and Bends, Things Veer” Amatorski

Postaw mi kawę na buycoffee.to

W dźwiękach kryją się zagadki. Jednak Amatorski tym razem niszczy frajdę odgadywania odpowiedzi. Komunikuje o czym jest ta płyta – o ekologii. Dobrze, ale o nauce, odczuciu, idei? Trochę o każdym jej aspekcie. Bo „Curves and Bends, Things Veer” brzmi trochę naukowo, tak bezdyskusyjnie poprawnie, akuratnie tak, jak powinno być – słuchając jej ma się wciąż na uwadze jakieś tam przyjęte normy. Nie odbiega od nich, nie zawodzi, nie prowadzi w stronę niespodziewanego.

Odczucia również pozostawia pod kontrolą – przyjemności. „Curves and Bends, Things Veer” gra sobie swoim tempem w swoim świecie, którego trudno nie lubić. Amatorski konsekwentnie brzmi tak samo – można skwitować prostym zdaniem, co nie jest zarzutem, jeśli to dobre brzmienie. Więc słucha się tej płyty bez zastrzeżeń, co może tylko rodzić zgrzyt z ideą, budowaną przecież coraz częściej na gruncie zagrożeń, nie sielskości. Ale jeśli spojrzymy na zagrożenie poprzez pryzmat strachu o piękno, to już jesteśmy blisko tej muzyki. Tak filigranowej, tak krystalicznej, tak niespiesznie tkanej delikatnym brzmieniem, bez zastrzeżeń pięknej.

Dla mnie Amatorski chyba nigdy już nie będzie brzmiał jak w 2010 roku, jak w „Our Song Unfinished” (gdzie jest ta piosenka? [zob. Dlaczego Amatorski nie podbija Polski?]), ale to wynika z bardzo osobistej percepcji. Więc nostalgia jest, owszem, czymś, co towarzyszy mi przy słuchaniu „Curves and Bends, Things Veer”. Ale nie rozczarowanie. Szczerze cieszy mnie ta płyta.


Zobacz również:
Dlaczego Amatorski nie podbija Polski?
Nowy amatorski teledysk
„Hudson” Amatorski – zapowiedź nowej płyty
„Hear Me” Amatorski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *