Zachwyca, ale też przytłacza funeralną patetycznością. W długich, pojedynczych dźwiękach wyrażając ciężar jakiejś niepowetowanej straty. Z rozmachem hollywoodzkich melodramatów, ale i szczerością nieopłacalnych produkcji. To jest taki rodzaj muzyki, który zawsze skrywa jakąś tajemnicę, nawet wtedy, gdy brzmi tak czysto, tak „prosto z serca”. Chociażby tym przekornym tekstem o głębi gór i wysokości oceanów, co w pierwszym odczuciu odebrałam jako łatwą ucieczkę od banałów, ale później usłyszałam w tej muzyce coś, o czym wiedziałam od dawna. Że przecież faktycznie jest taka głębia, w której się nie zatapia, a która się wznosi, zewsząd, dokoła, bez szans ucieczki, zapierając dech. W której się nie ginie, a która swoją potęgą wyzwala.
Exit North tworzą potężną muzykę. Tak spokojną i cierpliwą w docieraniu do ludzkiego wnętrza, ale tak skutecznie wypełniającą je emocjami, o jakie samych siebie byśmy nie podejrzewali. „Bested Bones” jest zapowiedzią płyty „Book of Romance and Dust”, która ukaże się w październiku.
Tak. Trudno było mi znaleźć wyjaśnienie dla wyrażenia „głębia gór i wysokość oceanów”. Teraz złapałem o co chodzi w tym i innych elementach utworu. Mam podobne odczucia. Dziękuję.
Wuj Thomasa