Bardzo długo nie mogłam „przebrnąć” do końca tej płyty, bo wciąż wracałam do początku. Przebojowe, lekkie, porywające, a przy tym trudne wokalnie „Bad Behaviour” skutecznie pochłaniało moje myśli, tak, że nie mogłam skupić się na kolejnych piosenkach, ale też, szczerze, nie byłam ich zbytnio ciekawa. Po co drążyć dzieło w poszukiwaniu dobrej muzyki, skoro ta pierwsza z brzegu propozycja jest świetna? Swoją drogą, to rzadki patent, żeby tytułową piosenkę, będącą singlem promującym płytę, umieszczać na niej jako pierwszą. Czasem – niefortunny patent, gdy słuchacz, otrzymując wszystko co najlepsze na początek, nie chce już słuchać dalej – jak w moim przypadku, gdy grzęznąc w „Bad Behaviour” jak jakaś zauroczona fanka, z trudem poznałam inne niezwykłości najnowszej płyty Kat Frankie.
Od pierwszych wersów przywiodła mi na myśl najlepsze dokonania Lisy Stansfield czy innych najwyższej klasy popowych piosenkarek, wytwornych, ambitnych, wymagających muzycznie. Ale pod koniec piosenki „Bad Behaviour” Kate Frankie trochę za bardzo wydziera się, jak na popowe standardy. I w tych nieugładzonych dźwiękach posuwa się dalej, do kolejnego utworu „Swallow You Whole” też dziwnie hałaśliwego, chaotycznego, ale na kanwie elegancko skrojonej popowej kompozycji. Przy „Forgiveness” nie mogłam przestać myśleć o Le Prince Miiaou i wtedy pomyślałam sobie, że Kat Frankie łączy w sobie wszystkie gatunki moich ulubionych wokalistek, mieszając elegancję Lisy Stansfield z alternatywną melancholią Le Prince Miiaou i ogólnym nastrojem twórczości Agnes Obel.
Wbrew pozorom tytułowego „Bad Behaviour”, które inspiruje do tańca w miejscach publicznych, sporo jest na tej płycie smutku, ale też intensywnego rytmu. To sprawia, że cały album tętni życiem, a że życie nie jest proste…. to słychać. Grunt, że tętni, bo to czyni tę płytę niewymuszoną, prostą, ale wydobytą z głębi, szczerą, ale wpisaną w modne trendy. I znowu, wbrew, klasycznym opiniom na temat popu, niewykraczającego swoimi ambicjami poza łatwe refreny i syntetyczne dźwięki, płyta „Bad Behaviour” jest soczysta muzycznie, zaskakująca wokalnie i oryginalna, w znacznie większej mierze niż to się po pierwszym przesłuchaniu wydaje. Taka trochę rebeliancka jest ta Kat Frankie…
Płytę można kupić tutaj.