Lauri Raus, autorka tej piosenki, sama przyznaje, że „muzyka country to tylko trzy akordy i szczerość”, a chodziło jej o szczery, prosty przekaz stąd taka stylistyka. Dla mnie muzyka country to jeszcze coś w stylu nastroju „słonecznej sielskości”, który nadaje radosny wydźwięk nawet smutnym balladom, pewnego rodzaju optymizm. Tak, chyba zawsze uważałam country za muzykę optymistów. Być może niesłusznie. Stąd słabo ją znam.
W każdym razie „Country Church” Holy Motors od razu zwrócił moją uwagę najszczerszej postaci smutkiem, wybrzmiewającym tak pięknie w głosie wokalistki. I chociaż muzyka radośnie podrywa do tańca, a refren nuci się już po kilku sekundach (uwaga, bo nie można przestać), to jest to w gruncie rzeczy przejmujący utwór. Bardzo podoba mi się ten kontrast dekadencji z sielskością. Takie country dla pesymistów. Coś w moim guście.
Ta piosenka zapowiada nową płytę, która ukaże się jesienią. Bardzo jestem jej ciekawa.