Debiutancka płyta Natalie Prass

Natalie Prass śpiewa w przejaskrawionych barwach technikoloru, sprawiając, że jej muzyka przenosi w czasie, do bardzo różnych epok. Początkowo kojarzyła mi się z latami 70., hipisowskimi, rhythm’n’bluesowymi balladami, później z musicalami z lat 50. i w końcu z repertuarem jazzowych big bandów z lat 30. Myślę, że jakby się dobrze wsłuchać, to na debiutanckiej płycie „Natalie Prass” odnalazłoby się ślady wszystkich dekad minionego stulecia, ale, choć zdecydowanie nie brzmi ona współcześnie, epatuje taką świeżością, jaka właśnie powinna cechować debiuty.

Natalie Prass pojawia się w opisie tego wydawnictwa dwukrotnie – jako nazwisko artystki i jako tytuł, ale to wcale nie jest dzieło jednego autora, ponieważ najistotniejszą rolę odgrywa w nim orkiestra. Dlatego to skojarzenie z big bandem jest chyba szczególnie trafne. Chociaż oczywiście to ona jest najjaśniejszą gwiazdą. Lśni na tle zespołu jak Francine Evans z filmu „New York, New York”, ale śpiewa jak jeden z jego instrumentów, a jej głos jest tak urokliwie blisko słuchaczy, że tworzy to intymny klimat, zupełnie jakby szeptała na ucho jakieś swoje tajemnice. Natalie Prass – tajemnicza, słodka, niesamowicie utalentowana autorka perfekcyjnej, debiutanckiej płyty. Z której moim ulubionym fragmentem jest „My Baby Don’t Understand Me”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *