7 sierpnia 2015, Katowice, Scena Główna
Byłam bardzo ciekawa występu Wilgi na OFF Festivalu. Podejrzewałam, że będzie to koncert zmarnowanej szansy i zastanawiałam się jak sobie z tym poradzą – upałem, plenerem, pełnym słońcem, wczesną porą i limitem czasu. Pan, który przed koncertem siedział koło mnie na ławce, tłumaczył swojej znajomej co to za zespół, mówiąc, że „taką zimną falę grają”. No właśnie, co stanie się z „zimną falą” w temperaturze 40°C? W 5 minut przemieni się w gorącą breję. To było największym zagrożeniem dla tego koncertu i mam wrażenie, że zespół nie potraktował go zbyt poważnie.
Zagrali tak, jakby miał to być co najmniej dwugodzinny, klubowy koncert przed tylko ich publicznością. Z długim, instrumentalnym wstępem (trwającym chyba z 15 minut) i bardzo wolno zmieniającym się tempem koncertu. Tym sposobem świetnie wpisali się w sjestowe klimaty upalnego popołudnia, serwując muzykę wywołującą efekt drzemki, który jak zakładam, nie był przez zespół pożądany. I kiedy już co poniektórym osobom na publiczności udało się usnąć, koncert się rozkręcił. A kiedy ja sama zaczęłam liczyć na więcej – zagrali ostatnią piosenkę.
Dlatego uważam, że trochę sami sobie zmarnowali te swoje 40 minut „na OFFie”. Koncerty przed zmrokiem zawsze są trudne do zagrania dla zespołów wykonujących taki rodzaj muzyki jak Wilga, a oni jeszcze na dodatek zlekceważyli przeciwnika, jakim była pogoda. W moim odczuciu powinni zastosować „repertuar na specjalne okazje”, odpuścić sobie budowanie klimatu, a zaserwować „przeboje” z dużą ilością perkusji i basu. Albo chociaż zagrać ten koncert od końca, ze świetną piosenką o wracaniu do domu na początek. Przecież nikt nie wziąłby jej na poważnie i nie poszedł sobie po pierwszej piosence, zresztą tak dobrej.W każdym razie, jak dla mnie, nie był to do końca koncert zmarnowanej szansy. Wilga bardzo dobrze obroniła się, prezentując się jako zgrany, profesjonalny zespół, który dokładnie wie co, jak i po co chce grać. I który ma wystarczająco dużo charyzmy, by przekonać ludzi do tego, żeby chcieli go słuchać. Mnie przekonali i zachęcili do wybrania się na jakiś przyszły ich koncert, w warunkach bardziej sprzyjających „zimnofalowym klimatom”.