„Eli and the Thirteenth Confession” Laura Nyro

Z mojej podróży do lat 60., z której jeszcze wciąż nie wróciłam – coś, czego się nie spodziewałam – Laura Nyro i jej „Eli and the Thirteenth Confession”. Płyta niesamowita i nieoczywista, jeśli mówimy o tej konkretnej dekadzie, tak różna od tego wszystkiego, co rozbrzmiewa w wyobraźni, gdy się wspomina lata 60. Powiedziałabym, że niereprezentacyjna, ale i nieskansenowa. Nic hipisowskiego, nic folkowego, nic z organami Hammonda, nic w stylu bitelsowskich pioseneczek. Sama muzyka jest może dość przeciętna, ale wariacje wokalne – niesamowite.

Określiłabym dość kolokwialnie, że Laura Nyro jest na tej płycie pijana muzyką. Delikatna w postaci, ale bezpardonowa w zachowaniu. Już w pierwszych sekundach, piosenką „Luckie” wyważa drzwi do naszej uwagi i porywa ze sobą do fantastycznie rytmicznych, zawirowanych i zwariowanych „Lu” i „Sweet Blindness”. Dopiero gdzieś po ośmiu minutach, w piosence „Poverty Train” uspokaja się i brzmi bardziej bluesowo, stonowanie, z klasą, i pozostaje taka w kolejnej – „Lonely Women”. Chociaż właściwie, to ona brzmi z klasą cały czas, jak estradowa diwa, a nie byle piosenkarka, nawet jeśli proponuje krótkie, popowe utwory. Jest jak pogrążona w chaosie wytworna dama, niechcący stająca w centrum uwagi, bez kompleksów robiąca hałas i śmiejąca się na całe gardło.

Można usłyszeć w tej muzyce też coś z religijnej podniosłości w stylu gospelowskiego wielbienia Boga, szczególnie w „Eli’s Comin”, „Once It Was Alright Now (Farmer Joe)”, „The Confession”, czym Laura Nyro zdaje się pretendować do głębszych wymiarów muzycznego przekazu. Ale nie ma w tym patosu, „Eli and the Thirteenth Confession” jest przede wszystkim solidną dawką dobrej energii, rozbujaną, rozwrzeszczaną, samonucącą się i w pewien sposób roztaczającą urok. Szczególna jest to muzyka zwłaszcza w kontekście wiosennego poranka, pewnie dlatego właśnie teraz ją sobie wygrzebałam i zostawiłam w odtwarzaczu na płyty. Aż nie do uwierzenia, że parę tygodni temu minęło równo 50 lat od jej premiery.

Polecam wzbogacić swoją płytotekę o tę pozycję, tędy droga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *