„Soft Spoken Woman” Naia Izumi

Świetna gitarowa płyta, z imponującymi riffami, mocna, piękna, warsztatowo doskonała. Gitarowa płyta – podkreślam, bo okładka i tytuł są trochę mylące – piękna, delikatna kobieta w ujęciu portretowym, która, jak zapowiada tytuł, jest „softspoken”. A do tego też jej nazwisko – Naia Izumi  – trochę egzotyczne. Spodziewałam się czegoś raczej nastrojowo-etnicznego, a nie takiego popisu elektrycznej gitary. Dlatego też „Soft Spoken Woman” najpierw wprowadza konsternację, potem zaciekawienie, a w końcu słucha się tego z otwartą gębą, w zachwycie, z podziwem, w zauroczeniu. Bo jak piękna kobieta tak na gitarze gra, to już sama w sobie stanowi dzieło sztuki, a Naia Izumi jeszcze do tego śpiewa niezwykle.

Ma taki mocny, twardy głos, niemelodyjny, i początkowo wydaje się, że „Soft Spoken Woman” jest płytą „dla twardzieli”, ale potem dostrzega się jej bluesowe korzenie, wrażliwość i to, że poza tym mocnym głosem i riffami, kryje się ten spodziewany po okładce liryzm, nastrój, delikatność – takich najwyższych lotów, prawie jak na płytach Sade. I wtedy dopiero, jak się to usłyszy, że ona śpiewa jak do podkładu fortepianowo-akustycznego, to wtedy niezwykłość jej muzyki jawi się w pełnej krasie. Jest jak połączenie dwóch zupełnie różnych światów, jak konflikt, w którym ona swoim głosem i swoją gitarą w niezwykły sposób zaprowadza harmonię. Tylko ci najbardziej utalentowani artyści potrafią poskramiać aż dwa światy na raz, dlatego podkreślam podwójnie swój podziw dla Naii Izumi gitarzystki i Naii Izumi autorki piosenek.Tym bardziej, że to wszystko, co tu napisałam ona zgrabnie streszcza w kilku wersach drugiej zwrotki „Softspoken woman”:

Don’t judge,
a book by it’s cover,
listen,
and you will learn,
I might be,
a softspoken woman
but I’m aware of the power I have, so
Move out of my way

I na koniec ciśnie mi się sama pod palce uszczypliwa uwaga do wątku o smęcących kolesiach z gitarami, jaki zaczęłam parę wpisów temu – Panowie niech Was zainspiruje Naia Izumi do czego gitara służy i jak można być lirycznym bez sennego, szepczącego zanudzania.


Zobacz również:
„Lone Wolf” Naia izumi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *