Piszę to dla siebie. Rok temu natknęłam się na tę piosenkę w internecie i udostępniłam na Facebooku. Najwyraźniej nie wydawała mi się warta czegoś więcej niż wzmianki. I od tamtego czasu już kilka razy mozolnie przeszukiwałam facebookowe posty, by przypomnieć sobie wykonawcę i odnaleźć tę piosenkę. Tworząc wpis na blogu będzie łatwiej wrócić do niej w przyszłości, nie stracić.
To ciekawe, że czasem coś się tak pamięta, chociaż, gdy było obecne, nie wydawało się czymś szczególnym. Może stąd bierze się tyle niepotrzebnych strat, że jest się zbyt głupim, zbyt zapracowanym, zbyt pochłoniętym absurdalną codziennością i błahymi wymówkami, że nie dostrzega się wyjątkowości. Na szczęście ona wraca, to znaczy – zostaje gdzieś, w umyśle albo sercu. I tylko czasem trzeba się nieźle natrudzić, by wydobyć ją z zakamarków swojej pamięci, odzyskać i zachować.