Przez całe dwie minuty jest to milutka pioseneczka, w klimacie owieczek, pszczółek i dziewczynki z gitarą. Może przesadnie używam zdrobnień, bo nie jest to znowu żaden rodzaj infantylnej muzyki, jest akustycznie i przyjemnie. Przez dwie minuty. A cała piosenka trwa sześć. Już sama jej długość trochę zastanawia, ponieważ zazwyczaj takie gitarowe opowieści zamykają się w trzech minutach (bo potem zaczyna się już smęcenie). Poza tym tytuł – trochę do tych słodkich dźwięków nie bardzo pasuje. Tak że pewne przesłanki były, tego, że nie jest to taka zwykła, prosta piosenka. A mimo to, po tych dwóch minutach, dałam się jej zaskoczyć. Co tam się dzieje, nie będę zdradzać, bo to popsułoby efekt, tym wszystkim, którzy chcieliby posłuchać „Crane Your Neck” po raz pierwszy. Dodam tylko, że bardzo lubię być tak zaskakiwana.