„Holy Ghost” Modern Baseball

Modern Baseball nie lubi zakończeń – taki jest pierwszy wniosek, jaki wyciąga się słuchając jego najnowszej płyty „Holy Ghost”. Dlaczego?  Ponieważ prawie w ogóle ich tutaj nie ma, ani tych, trwających aż do kompletnego wyciszenia, długich, instrumentalnych motywów, ani, powtarzanych coraz ciszej, krótkich fraz refrenu, ani innych, podobnych bzdur tworzących piękną, zamkniętą kompozycję. Nie ma na „Holy Ghost” żadnego przeciągania – jak koniec, to koniec, i tyle, następny utwór. Tak zdecydowanie, nagle kończy się albo zaczyna większość utworów na płycie, można więc określić ją jako „rwaną”, w jakiś sposób „niedokończoną”, ale dla mnie to przede wszystkim fantastyczny kolaż.

Mam wrażenie, że Modern Baseball potraktował swoje piosenki jak zdjęcia czy obrazy, z których poodcinał bzdury – mniej istotne fragmenty kadru, to, co dzieje się na drugim planie, tych, którzy dziwnie wyszli – a potem z tego, co zostało – z samych najlepszych fragmentów piosenek – skleił płytę. Zamysł się udał, ponieważ na „Holy Ghost” nie ma słabszych momentów. To jest jeden z takich albumów, których świetnie słucha się ciągiem, jak jeden utwór, a że jest krótki, to faktycznie ma się wrażenie, że to singiel. Do tego jeszcze cały jest doby jak singiel, więc zmieniające się tytuły nie mają tu znaczenia i naprawdę można tego słuchać na okrągło. Co więcej – chce się tego słuchać na okrągło, bo to jest taka muzyka, która w kilka sekund bardzo poprawia nastrój.

Ta kolażowa forma „Holy Ghost” to coś, co warto podkreślić i rekomendować osobom, które w pośpiechu słuchają muzyki na przenośnych odtwarzaczach. Zapewne zdarza wam się to, na przykład w drodze do pracy, że zbliżacie się już do końca trasy i potrzebujecie jeszcze jakiejś muzyki na odwagę, przed rozpoczęciem starcia z paskudnym dniem – jakiegoś mocnego fragmentu, a tu czasu tak niewiele i same niezbyt przekonujące zwrotki, wstępy, które trwają tak długo, że nim dochodzi do sedna, to trasa się kończy i trzeba zdjąć słuchawki. „Holy Ghost” jest jakby płytą odpowiadającą na ten problem i proponującą rozwiązanie – 11 utworów będących kwintesencją piosenek, tak krótką, że zdąży wybrzmieć na ostatnich czerwonych światłach i tak intensywną, że poprawić może każdy nastrój. Nie ważne który utwór i w którym momencie włączycie – każdy pozytywnie i na poczekaniu oddziałuje na odwagę.

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *