„Idę dalej” Halina Frąckowiak

Dostałam pełną siatkę płyt winylowych, głównie hitów PRL-u. Wzięłam, ze słabości do zabytków, ale nie oczekiwałam, że jej zawartość przysporzy mi jakichś szczególnych doznań muzycznych. Wśród nazwisk, które obecnie kojarzą się przede wszystkim z neonowymi napisami kategorii „Jakiej to melodii”, znalazłam Halinę Frąckowiak, płytę „Idę”, a na niej piosenkę, której, nie wiem dlaczego, żadne, nawet oldschoolowe neony, nie rozświetlają w mrokach zapomnienia. Między superhitem „Bądź gotowy dziś do drogi” a ludową rymowanką „Karolinka” znajduje się piosenka „Idę dalej”, która nie pasuje do niczego, ani do całej tej płyty, ani do wizerunku Haliny Frąckowiak, jaki teraz się pamięta, ani do wyobrażeń na temat polskiej muzyki rozrywkowej lat 70.

To jest ponad sześć minut niezwykle dobrej muzyki z charyzmatyczną harmonijką i organami, z rewelacyjnie rozkręcającym się tempem, funkującym rytmem, trudnymi wokalnymi frazami, z tekstem, który nie nadaje się do nauki w przedszkolach (w przeciwieństwie do tekstów sąsiednich piosenek na tej płycie). Do tego „Idę dalej” jako utwór przedstawia ciekawe balansowanie między emocjami – od liryzmu, żalu, przez gniew, zdecydowanie, aż po odwagę. I te emocje wciąż są żywe, wciąż się tego słucha bez poczucia przebywania w muzeum. Odnoszę wrażenie, że cała płyta „Idę” została nagrana dla tej jednej piosenki, która będąc zbyt dobrą jak na tamte czasy, zbyt nowoczesną, zbyt „zachodnią” potrzebowała zostać przytłamszona przez kilka innych piosenek lajtowo-ludowo-nijakich, odwracających uwagę od tego, co się naprawdę na tej płycie wydarzyło. Doprawdy, wydaje mi się, że Halina Frąckowiak jest współcześnie niedocenianą artystką, a to ona i Janusz Kondratowicz napisali „Idę dalej”.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *