Ostatnio szczególny zachwyt wzbudzają we mnie debiutanci – Homesafe, Little May, teraz Le A, którzy nie nagrali żadnej płyty jeszcze, tylko jakieś tam epki. To wywołuje we mnie lekką frustrację, wynikającą z niemożności wydostania się poza uczucie niedosytu. Le A oficjalnie istnieje tylko pod postacią pięciu piosenek zebranych na epce pod tytułem „Inseln”.
Kiedy jej słuchałam po raz pierwszy zaczęłam myśleć o The Cure i wciąż nie wiem, czy AŻ TAK jest dobra, że wymaga sięgnięcia po AŻ TAKIE porównania? Czy to tylko za sprawą zbieżności tytułów piosenek „Forest”? Czy po prostu jest szaro, brzydko, zimno i ciemno, a muzyka Le A wywołuje taki klimat, który z jednym mi się kojarzy? No, ale nie ważne – wywołuje klimat, to jest pewne, a to już dużo.
To oznacza, że mamy do czynienia z jedną historią, której się dobrze słucha, która wciąga i wywołuje w słuchaczu emocjonalne zmiany. Czyli z czymś artystycznie interesującym. Bezsprzecznie jest to ciekawa płyta, a w jej muzycznej warstwie znowu (podobnie jak u Homesafe i Little May) ważną rolę odgrywają głosy. Śpiewają, nucą, skandują, melorecytują, w bardzo różny sposób wzbogacają warstwę instrumentalną, współgrają z nią jak równy partner. Opowiadają historie, które mają punkty zwrotne, które intrygują, których można by słuchać tak z 70 minut nawet, na pełnej płycie, a tu niestety, tylko coś ponad kwadrans.
Bardzo podoba mi się jak ze spokojnego, akustycznego wstępu w „Island” rodzi się wrzaskliwy, niepokojący finał. Jak ten patent powraca prawie w każdej kolejnej piosence i nigdy nie brzmi jak powtórzenie. Jak śpiewają „Storm” z taką manierą niezdarnych, sepleniących i gubiących rytm małych dziewczynek. Wolałabym tylko, żeby po francusku śpiewały, albo po niemiecku, tak jak zaczynają „Island”, to by nadało ich muzyce dodatkowej aury tajemniczości, pogłębiło klimat, a tak ocierają się trochę o banał, o kopie swoich ulubionych zespołów.
„Inseln” to „wyżymaczka” po niemiecku? O czym jest ta płyta, właściwie?
Podoba mi się jeszcze coś w tej płycie – okładka. Tak rozumiem jej przesłanie: „Wywal całe miasto do kosza i skup się na bezludnej wyspie”. Dobry pomysł. Spróbuję.