———————- KRYTYCZNY WSTĘP
Mam nadzieję, że się nie obrazi, ale wydaną właśnie epkę Dave’a Kowalskiego „Pocztówka z izolacji” nazwałabym „wcześniakiem pandemii”. Jest w izolacji coś takiego, co przymusza artystów do twórczej ekspresji. Jest to iluzja, że w samotności dobrze się tworzy, technicznie – tak, ale pod względem treści – wręcz przeciwnie. Gdy słyszy się tylko swój własny głos i obcuje tylko z własnymi myślami, to są to świetne warunki do rozwoju obłędu, a nie twórczego natchnienia. Więc ci wszyscy artyści, którzy w ostatnich tygodniach nie mają co z sobą zrobić i z tego wszystkiego tworzą, na potęgę uszczęśliwiają świat „obłędnie” kiepskimi dziełami, wydanymi pospiesznie, by „wstrzelić” się jeszcze w temat i być „na czasie”. Takim dziełem, mam wrażenie, jest właśnie „Pocztówka z izolacji”.
Myślę, że Dave Kowalski lepiej by zrobił, gdyby ten materiał schował do szuflady na kilka miesięcy, a potem posłuchał go (cytując jego samego) „na chłodno”. Być może wiele by w nim zmienił, dopisał, przearanżował i stworzył świetny album, a tak „Pocztówka z izolacji” brzmi jak coś niekompletnego. Niektórym piosenkom brakuje tekstu i w kółko powtarzane są w nich błahe frazy, inne zbyt ostentacyjnie eksponują banalną melodię, jeszcze inne brzmią jak typowe „zapchajdziury”. Piszę to z najlepszymi intencjami, licząc że te słowa potraktowane zostaną jako tak zwana „konstruktywna krytyka”. Ideą mojego bloga jest pisanie tylko o dobrej muzyce, więc skoro poświęcam czas i miejsce na serwerze na twórczość Dave’a Kowalskiego, to znaczy, że w niego wierzę i szczerze kibicuję. Powód jest jeden, dosadny – utwór „OK” otwierający epkę „Pocztówka z izolacji”.
———————- TU ZACZYNA SIĘ DOBRA RECENZJA
Być może właśnie cały krążek dość blado wypada, bo ta pierwsza piosenka jest tak dobra. Stworzona prostymi środkami – wyrazistym brzmieniem gitary i udanym tekstem. Ta gitara buduje tu całą dramaturgię, tworzy napięcie jak w filmie akcji, wrażenie rozbiegu do skoku, rodzi pewność, że jest wprowadzeniem/zapowiedzią wielkiej ekspresji dźwięków, która nastąpi, jak nie zaraz, to w finalnym refrenie. Czeka się na nią aż do samego końca. Na próżno. Ale ten zawód jest lepszy niż oczekiwania. Bo to właśnie jest piosenka o braku, a żadne słowa nie opisałyby go lepiej niż ten brak muzyki.
Oszukując się, że wszystko jest ok zwykle się pędzi, tworzy pozory wiru zdarzeń, niecierpliwego oczekiwania na coś ważnego, co dosłownie za moment się wydarzy, co zdarza się co chwilę. W „OK” fantastycznie wybrzmiewa ten sztuczny pęd, którego echo jednak wyje przeogromną pustką. Dlatego jest to świetnie skomponowany numer i takich oczekuję po pełnym debiutanckim albumie Dave’a Kowalskiego, „Pocztówkę z izolacji” traktując jako roboczy szkic pomysłów.