„Phoenix” Charlotte Cardin

Zdarza się to coraz częściej, że artysta, który poszczycić się już może pewną rzeszą fanów wydaje debiutancką płytę. Charlotte Cardin jest tego przykładem. Swoją pierwszą epkę „Big Boy” wydała pięć lat temu, a pierwszą (długogrającą) płytę „Phoenix” w zeszłym miesiącu. Ja osobiście czekałam na ten album prawie trzy lata. Czekałam, choć to nie jest muzyka, która w szczególny sposób porusza moje serce. Taki elektropop – powiedziałabym, gdybym mogła użyć tylko jednego hasztagu. Jazzująco-hiphopowy – dodałabym, gdyby ktoś oczekiwał dokładniejszych wyjaśnień. Ale tak dokładnie wyjaśnić nie potrafię ani samej twórczości Charlotte Cardin, ani wrażenia, które wywołuje. W każdym razie, ważna wydaje mi się taka rekomendacja, że w muzyce, którą nie jestem ślepo zauroczona, Charlotte Cardin jest tak interesująca, że od momentu, gdy raz zwróciłam na nią uwagę, słucham wszystkiego, co stworzy.

„Phoenix” jest właśnie taką płytą, jakiej się po niej spodziewałam – niedającą się łatwo zdefiniować. Jest taneczna, jest nastrojowa, jest elektroniczna, jest akustyczna, wrażliwa i odważna, wyrafinowana i prostacka, refleksyjna i rozrywkowa, a wszystko to na niej dzieje się z rozmysłem i w precyzyjnie przemyślanych proporcjach. Fantastyczne w twórczości Charlotte Cardin jest to jak jazzową grację łączy z hip-hopową wulgarnością, jak stylistykę soulowej divy miesza z popisami gówniary z girlsbandu, jak godzi w sobie image pianistki i raperki. Jej charakterystyczny, piękny głos, muzyczna kreatywność i odwaga zawarta w niebanalnych tekstach czynią z niej niezwykłą artystkę, którą trudno się nie zachwycić, nawet jeśli generalnie nie słucha się takiej muzyki.

Przy pierwszym przesłuchaniu płyty „Phoenix” szczególnych momentów zachwytu dostarczyły mi piosenki: „Meaningless”, „Daddy”, „Sad Girl”, „Oceans” i „Je quitte” (!tak, po francusku!), ale nie powiem, że są to najlepsze utwory na tym wydawnictwie, bo często po czasie zmieniam zdanie, zwłaszcza w przypadku tego typu twórczości „pozaschematycznej”, której nastrojowość nie jest jednoznaczna i w której można wciąż odkrywać coś nowego.

W ramach promocji tej płyty Charlotte Cardin planuje w przyszłym roku wyruszyć w trasę koncertową, na której znajdzie się Warszawa. Będzie to jedyny koncert w Polsce, w Klubie Niebo, 1 kwietnia, w Prima Aprilis. Nie wiem czy się ucieszyć czy nie dać nabrać.


Zobacz również:
„Main Girl” Charlotte Cardin
„Passive Aggressive” Charlotte Cardin


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *