Na płycie „Basia’s Palace” Basia Bulat dostarcza przyjemności przebywania. Myślę, że o to chodziło – świetnie składa się ta muzyka w opis miejsca i kreację przestrzeni. Można poczuć się jak na proszonej herbatce w towarzystwie, które miło ze sobą spędza czas. Basia Bulat proponuje dziewięć pogodnych piosenek, ślicznie zaśpiewanych, bardzo melodyjnych, zgrabnie skrojonych – dość krótkich, ale treściwych, a przy tym niebanalnych. W ten sposób tak przyjemnie mija czas w „jej pałacu”.
Wielką wartością tej płyty jest różnorodność i nowoczesność brzmienia. Choć pewnie Basia Bulat zdołałaby zachwycić rzesze słuchaczy samym swoim śpiewem i gitarą, to na „Basia’s Palace” oferuje im jednak zacznie więcej. Elektroniką rzeźbi przestrzenie, które wypełnia autentycznym brzmieniem strun i smyków. Robi to tak umiejętnie, że nikt nie powiedziałby, że jest to w jakiś sposób komputerowo przetworzona muzyka, jest ona bardzo prawdziwa, ale też trójwymiarowa. Basi Bulat udało się stworzyć na tej płycie nie tylko dobre opowieści, ale cały świat – to o czym śpiewa niemal rozgrywa się na naszych oczach, więcej nawet – to my w tym uczestniczymy, choć są to zdarzenia zaklęte w czasie.
Myślę, że to nie jest tylko kwestia wskrzeszania wspomnień, one by nic nie znaczyły bez przemyślanej kreacji. To takie trochę nierzeczywiste brzmienie jest tutaj strzałem w dziesiątkę, pozbawia dosłowności, jak by nie było, proste teksty piosenek, a klasyczny songwriterski styl rozszerza o wiele płaszczyzn, które grają złudzeniami. Pozostaje jednak to, co w tym stylu najcenniejsze – szczera wypowiedź. „Basia’s Palace” jest oczywiście, jak nawet sugeruje to tytuł, osobistą płytą, ale nie w takim sensie, że rozdrapuje jakieś utajone rany czy w terapeutyczny sposób uzewnętrznia skrywane emocje. Jest opowieścią o tym co dobre, albo raczej zborem opowiastek, krótkich jak zatrzymane na zdjęciach pozornie zwykłe chwile, które pamięta się zawsze skąpane w pełnym słońcu.
Zobacz również:
„Are You In Love?” Basia Bulat
„Good Advice” Basia Bulat