„Inlet” Hum

Przyznam się, że uległam opinii publicznej. Gdybym nie zobaczyła jak wiele osób ma tę płytę w swoich kolekcjach na Bandcampie, to chyba bym ją zignorowała. Miałam wrażenie, że to jest jeden z takich albumów, które powstają od zdecydowania się na konkretny styl czy „klimat”, a potem tworzy się utwory właśnie pod dyktando tego „klimatu”. Taka płyta, która nie szarga emocjami, a realizuje założenie. Co z tego, że świetnie skomponowana, spójna, dobrze zagrana, być może wirtuozerska nawet, jak koniec końców – nudna.

Zakładałam, że „Inlet” taka właśnie jest i nie miałam ochoty na męczenie się świetnymi wykonaniami. Fani Hum mnie do tego przekonali. I co? Faktycznie, nie jest to do końca przyjemna płyta – długa, przyciężkawa, wyznawcy muzyki „atmosferycznej” dodaliby „no nie jak na lato”. Ale poza tym, nie nudzi i nie jest aż tak bardzo wymagająca, jak można z początku przypuszczać. Ma drugie dno, warstwy, głębię – można odkrywać ją godzinami.

Najpierw przeszkadzał mi wokal, wydający się zbyt słabym, flegmatycznym, bez wyrazu w porównaniu z muzyką. Właściwie nie przedstawiający wielkich możliwości, raczej jakieś melorecytacje, ale im dłużej się go słucha, dochodzi się do przekonania, że to właśnie jest fajne. Staje się on jakby ramą tej muzyki, szkicem, który nadaje jej kształtu, ale jednak, to ona jest tutaj najważniejsza. Zabiera w inne światy, odrealnia, choć nie jest przy tym nachalna. Pozostawia przestrzeń do własnych marzeń i własnej interpretacji tych światów. Moim ulubionym jest nieodgadniony, zmiennokształtny „Shapeshifter”, który jakby trochę zanurza się w fałszu, który (jednak!) szarga emocjami i kończy się jak zagadka bez odpowiedzi. Mam nadzieję, że to nie jest spoiler, gdy zdradza się zakończenia płyt, najwyżej nie słuchajcie.



1 thought on “„Inlet” Hum”

  1. Nie skłamię jak napiszę, że przesłuchałem album 50 razy. Nie musiałem się przyzwyczajać do materiału, bo z Hum jestem od połowy lat 90. To najlepsze dzieło Matta Talbotta. Od pierwszego przesłuchania jestem zakochany w tej płycie. Zamówiłem nośnik, na który niestety trzeba poczekać do 31 sierpnia. Ocena 11/10.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *