Koncert Agnes Obel we Wrocławiu

30 maja 2017, Wrocław, WCK przy Hali Stulecia

Od momentu, gdy wyszła na scenę, cała sala była jej. Jej królestwem, jej światem, jej widzami, oprawionymi w ramy milczącego podziwu, z którego nie wypuściła ich aż do samego końca. A przy tym, nie potrzebowała do tego siły, by kilkaset osób na raz uczynić zakładnikami swojej muzyki. Oczarowała wszystkich swoją delikatnością i delikatnością oraz pięknem swojego zespołu. Razem stworzyły niezwykły kwartet (dwie wiolonczele, instrumenty klawiszowe i perkusyjne), cztery panie, siła i spokój, rytm i nastrój, niepokój i melodia. Szczególny zespół wrażliwości i siły (co może funkcjonować również jako nazwa choroby – zauroczenia tego typu muzyką). I nie są to tylko górnolotne porównania, czy sztampowe epitety o publiczności milczącej z podziwu i uwielbienia. Sama artystka kilkukrotnie podczas koncertu zwróciła uwagę na to, jacy „jesteśmy cisi”. Zasłuchani, zapatrzeni, zakochani – tak właśnie było, nie ma czego upiększać – Agnes Obel zagrała wczoraj we Wrocławiu przepiękny koncert.

Nie był on aż tak bardzo liryczny, jak sądziłam (zasługa perkusji i wiolonczeli), ani aż tak bardzo eksperymentalny, jak podejrzewałam, że może być, za to wyborny muzycznie. Bez przesadnych poetyckich egzaltacji i bez dźwięków, które trzeba najpierw przemyśleć, żeby je poczuć. Agnes Obel oferuje słuchaczom ambitną muzykę, która jest jednocześnie bardzo łatwa w odbiorze, bo szalenie przyjemna, choć smutna. Jednak to wszystko, czym można zachwycić się słuchając jej płyt, blednie w zestawieniu z występem na żywo. Ja wiele z tych utworów, które ona wykonała wczoraj słyszałam po raz pierwszy, i teraz, odnajdując ich wersje studyjne odczuwam pewien niedosyt. Podczas koncertu Agnes Obel nadała swojej pięknej muzyce niezwykłego kolorytu, czyniąc ją jeszcze piękniejszą. Promujący najnowszą płytę „Familiar” zabrzmiał bardziej agresywnie, niemal jak rockowy numer, a „Riverside”,  zagrany w ramach bisów – nieporównywalnie bardziej przejmująco. Był to najwyższych lotów koncert muzyki współczesnej, jakiego we Wrocławiu dotychczas nie doświadczyłam.



Zobacz również:
„Familiar” Agnes Obel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *