„Koniec z panem” Henry No Hurry

Istnieje coś takiego jak radosny wymiar porażki. Ma w sobie lekkość, bo gdy się traci coś, co się z pieczołowitością dźwigało, może z dumą a może tylko ze strachem by tego nie zgubić, by nikt tego nie zabrał, no więc, gdy to się utraci, to nie waży się już nic i w tej lekkości (jedynie w niej do tego stopnia) można zwyczajnie zauroczyć się światem i doznać błogiego stanu zgody z sobą samym. Na potrzeby mojej książki (i mojej bohaterki) zrobiłam kiedyś listę „rzeczy, których nie mam”. Henry No Hurry na swojej płycie „Koniec z panem” zdaje się robić listę „rzeczy, których nie potrzebuje”. Jest to pozytywniejsza wersja opisu braków. Taka bardziej mi się podoba.

Album, który swoim tytułem sugeruje zapowiadać tematykę egzekucji, zgrabnie rozmija się z tym oczekiwaniem. Nie jest radosny w oczywisty sposób, mami melancholijnymi dźwiękami do tego stopnia, że niemal uporczywie i w napięciu wyszukuje się smutnych nut i wyczekuje jakichś przeszywających serce wzruszeń. Nic z tego, autentycznego smutku nie słychać, wzruszenia są, ale z kategorii takich, które podnoszą z upadku. „Koniec z panem” jest w zasadzie jednym długogrającym utworem, w którym odnajduje się odwagę i zadziwiająco wielką siłę płynącą z prostych dźwięków. Odwagę w pozbywaniu się tego, co wydawałoby się bardzo istotne. Zostaje niewiele – tylko łatwe melodie, które da się powtórzyć w każdej chwili, tylko teksty, które rozumie się bez analiz, osobiste historie, o których te teksty przypominają i niedające się przecenić uczucie pewności, że jest dobrze, nawet w obliczu tego tytułowego końca.

Niesamowicie słucha się tej płyty. Słucha w trudnych czasach, w blasku przepięknego poranka, w obliczu egzekucji i gdy na nic się już nie czeka. Za każdym razem przynosi narrację, jakiej się akurat potrzebuje. Jedenaście doskonale napisanych piosenek, ze świetnymi tekstami nadającymi nowej treści muzyce, która sama być może brzmi jak z poprzednich płyt Henry No Hurry. Powtarzalność nie jest jednak wadą jeśli przynosi dobre rezultaty i świeże spojrzenie. A „Koniec z panem” jest w całości stworzona z utworów niebanalnych, które uczą, że można być sumą swoich strat i krzywd, albo po prostu być; i można odnaleźć cały świat w miejscu, „gdzie nazwy swej nic nie ma”.


Zobacz również:
„Explosions On The Sun” Henry No Hurry!
„The Calving of Inner Glaciers” Henry No Hurry
„Fainted For 10 Sec” Henry No Hurry!
„The Road” Henry No Hurry

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *