Zespół BYTY tworzy piękno z mało plastycznego tworzywa. Zatapia lirykę w dźwiękach zdających się nie wyrażać żadnych uczuć – elektronicznym rytmie, samplowych powtórzeniach, metalicznym brzmieniu. Bez wsłuchania się, można się nie połapać, że wszystko w ich muzyce jest o uczuciach.
Debiutancka płyta „Rejs” nie jest zaskakująca, jeśli zna się ich wcześniejsze single i epki, ale doskonale rozwija to, czego można się było spodziewać. Dla mnie muzyka zespołu BYTY, której bez wahania przypisać można tak zwane „charakterystyczne brzmienie”, idealnie wyraża lirykę współczesności. Taką, która pojawia się nieśmiało gdzieś między narracją agresji i brutalną ekspresją mającą wywoływać silne bodźce. Taką, której nikt nie zaprasza do udziału w komentowaniu świata, a jednak wciąż da się ją usłyszeć, jeśli się chce.
I to właśnie to liryczne piękno pamięta się po wysłuchaniu „Rejsu”, nie bity czy elektroniczne miksy. W niepięknych czasach taka muzyka podnosi na duchu, bo jest jakby dowodem na to, że ludzka wrażliwość rozkwita w każdych warunkach i że wyzuta z uczuć muzyka może być o tych uczuciach piękną opowieścią. W trudnym tworzywie, bez rozdzierających serca smyków czy dźwięków fortepianów BYTY tworzą „Rejs”, który swoim liryzmem porusza, zaskakuje i jest przy tym bliski słuchaczom. Jest to bardzo udana płyta.
Zobacz również:
„2EP” BYTY
„3EP” BYTY
„Wina” BYTY