Robi się z tego trochę feministyczny blog o muzyce, bo oto bohaterką kolejnego wpisu znowu będzie kobieta, ale cóż, jakoś tak samo wychodzi. Chociaż w przypadku Le Prince Miiaou article zapowiada mężczyznę. Myląco, bo to tak naprawdę Maud-Élisa Mandeau. Pod koniec stycznia wydaje swoją nową płytę, którą promuje singiel „Happy Song For Empty People”. I to jest rzecz, warta posłuchania. Taki trochę „hit” w stylu starego, przebojowego rocka z gitarami w roli głównej, a trochę awangardowa kreacja na pograniczu sztuk – trochę teatru, trochę poezji, performance. Ale to są już wnioski, jakie mogą się nasunąć po bardziej szczegółowym poznaniu twórczości Le Prince Miiaou. Dotychczas poznałam jej poprzednią płytę („Fill The Blank With Your Own Emptiness”) i kilka teledysków, które właściwie wszystkie są interesujące, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę to, że ona sama je sobie reżyseruje, realizuje, montuje. Całkiem sprawne amatorskie kino („J’ai Deux Yeux”, „Football Team”), a w przypadku „Happy Song For Empty People” czy „Tous les Garçons et les Filles” zupełny profesjonalizm. Z jej ostatniej płyty najbardziej lubię „You Don’t Know My Name” i „A Story of Devotion”.
Jest niesamowita, Le Prince Miiaou, jako artystka. Prawdziwa z krwi i kości rockowa dziewczyna jakich deficyt. A „Happy Song For Empty People” – jakże to dobrze oddaje współczesną koniunkturę muzyczną, której ten blog się przeciwstawia.
Zobacz również:
„Beloved Knife” Le Prince Miiaou – video
„Where Is the Queen?” Le Prince Miiaou
„Triptyque D’hiver” Le Prince Miiaou
„Victoire” Le Prince Miiaou