Myślę, że nie będzie przesadą jeśli nazwę „Vlach Magic” Andera idealną epką, bo jakby nie patrzeć ma wszystko to, co płyta rodzaju „epka” powinna zawierać. Jest krótka, treściwa i skomponowana jako całość (nie że zbieranina jakichkolwiek utworów, które przyciągają uwagę), a poza tym wszystkim, jest bardzo ładna, co zaskakujące, bo nie spodziewałam się użyć słowa „ładna” pisząc o muzyce Andera. Znając jego poprzednie dzieła i słysząc jak rozpoczyna się pierwszy utwór na „Vlach Magic” – „Asperatus” – widząc jak się nazywa, spodziewałam się, że to znów będzie coś podobnego. Że w zburzonych i melancholijnych dźwiękach opowie o całej rozpaczy i mrocznej tajemnicy świata, ale nie, „Vlach Magic” jest przedziwnie optymistyczna, w sumie.
Bardzo lubię takie płyty, na których nikt nic nie mówi, a jednak słyszy się całą opowieść, rozumie się ją i z zaciekawieniem śledzi bieg wydarzeń. To jest chyba właśnie to, co wyróżnia dobrze skomponowaną muzykę od pustych dźwięków. „Vlach Magic” jest tak skomponowana, że właściwie wszystkie 5 utworów stanowi jakby 5 rozdziałów tej samej historii. Jak dla mnie jest to prosta, nowelowa opowieść o złych czasach, strasznej walce i o ich nieśmiałym, ale chyba już przesądzonym końcu. I jak dla mnie jest to chyba najlepsza płyta Andera, bo ja jestem fanką fabuły, ale ci, którzy nie są, też powinni docenić „Vlach Magic”, bo muzycznie jest fascynująca.
Końcowy apel do słuchaczy:
Patrząc na statystyki odsłuchań na Soundcloudzie widać, że ludzie się zniechęcają po początku i bardzo źle robią, bo z każdą kolejną minutą ta płyta jest coraz lepsza. „Mud” i „Exposure” są świetnym finałem, ale trzeba do niego dojść poprzez „Asperatus”, „Eclipse” i „Manor”, wtedy brzmi najlepiej.
Zobacz również:
„… Potrwa Wiecznie” ANDER
„Smutek” Ander
„Drzazgi” Ander
„Kalpa Vigraha” Ander
„Lamenty” ArosAnder – zapiski o płycie
Zgadzam się, świetna płyta. Ostatnio polecił mi ją znajomy z Akademii Menedżerów Muzycznych i byłam zdumiona tak wciągająca muzyczną aranżacja utworów.