Villagers of Ioannina City „riza” – o greckim rocku

Villagers of Ioannina City świetnie zaczynają swoją ostatnią płytę „riza”. Intrygujące intro (utwór „Kalesma”) zdające się nawoływać słuchacza „Chodź, chodź, coś ci pokarzę”. Co? Osobliwość? Zbrodnię? Coś pięknego? Można powiedzieć, że wszystko na raz.

Osobliwa w muzyce z tej płyty jest jej warstwa folkowa, wykorzystanie takich instrumentów jak kaval i trąbka sygnałowa. Dla słuchacza niemającego pojęcia o greckiej muzyce ludowej jest to dość wstrząsające, ale nie w takim stopniu, żeby się przerazić, raczej powiedzieć „łał, czegoś takiego jeszcze nie słyszałem”. Mimo wszystko, jest to rockowa płyta, więc znajoma stylistyka łagodzi specyficzny dźwięk kavalu. I nie jest to osobliwość dziwaczna – raczej stylowa.

Jeśli mowa o zbrodni, to tak, jest tu pewien taki klimat, który świadczy o tym, że mamy do czynienia z mrokiem. Wokalista śpiewa przeważnie po grecku (no w każdym razie jakimś niezrozumiałym dla mnie językiem, który z oczywistych względów uważam za grecki, skoro to grecki zespół). Zatem do końca nie wiadomo, o czym jest tego przekaz, ale brzmi jakby gdzieś tam się coś niepokojącego stało. W skrócie – jak smutna historia.

To w gruncie rzeczy ironiczny banał, że smutne historie są najpiękniejsze. Ale cóż, Villagers of Ioannina City na „riza” potwierdzają tą regułę. Piękno ich muzyki wypływa gdzieś z głębi, czy to ludowej tradycji, czy psychodelicznej stylistyki, czy mocnego wokalu. Razem z tego wszystkiego. Głębia i brak banalności – tak bym najkrócej opisała tą płytę. Brakuje mi na niej trochę… muzyki. Tego, co można by nazwać „bogactwem brzmienia”. Bo jeśli już bawić się w monumentalizm, to z rozmachem formy. A „riza” jest monumentalna, blisko półtorej godziny muzyki, utwory 6-9 minutowe, wersja dwupłytowa.


Słucha się tego świetnie, tak gdzieś przez 40 minut, później ma się wrażenie zapętlenia – słuchania znowu tych samych utworów. Nie jest to płyta z piosenkami, raczej koncept-album z jedną opowieścią. I dobrze, ale przydałoby się, moim zdaniem, dodać jakieś zwroty akcji, zmianę emocji, wspomniane „bogactwo dźwięków”, które wyniosłoby tą płytę na szczyty sztuki. A tak, jest to trochę taki monumentalizm na tekturowych dekoracjach.

Mimo wszystko, to co Villagers of Ioannina City proponują słuchaczowi na „riza” jest wspaniałe. Udana, oryginalna płyta. Życzyłabym sobie więcej takiej muzyki.

„riza” ukazała się 1 kwietnia tego roku. Można jej posłuchać na http://vicband.bandcamp.com/album/riza


Zobacz również:

“Age of Aquarius” Villagers of Ioannina City
Nowa epka Villagers of Ioannina City 
Wstęp do greckiego rocka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *