„… Potrwa Wiecznie” ANDER

Można by wziąć za rodzaj groźby taki tytuł płyty: „… Potrwa Wiecznie”, tym bardziej, że jej okładka nie zapowiada nic przyjemnego. Można w realność tej groźby uwierzyć, widząc tracklistę złożoną z aż 17 utworów, w których tytułach przewijają się takie słowa jak: śmierć, samotność czy zmarli. A jednak, chociaż trwa długo, to płyta ta daleka jest od wyrządzenia słuchaczom krzywdy. A wręcz przeciwnie – traktuje ich z wielkim szacunkiem, będąc ambitnym zapisem świetnie wyreżyserowanych dźwięków. I choć faktycznie trudno odnaleźć wśród nich optymistyczną nutę, to jednak „… Potrwa Wiecznie” bardziej zaciekawia niż przygnębia.

Można doszukiwać się w tej płycie pewnej alegorii ludzkiego losu, od narodzin, które są błogosławieństwem (taki tytuł nosi pierwszy utwór) aż po śmierć (płytę zamyka kompozycja „Zmarli”). Tyle, że jest to los, który nie doznaje żadnych uśmiechów Fortuny, cała opowieść o nim skupiona jest wokół tego, że niknie, wytraca się, ginie i odchodzi; jej wątek zamyka się jakby w oczywistym stwierdzeniu, że żyjąc się umiera. Mam wrażenie jednak, że na tej płycie treść ma mniejsze znaczenie, chodzi bardziej o środki wyrazu, a te są misterne, intrygujące, pomysłowe i świetnie zaaranżowane. „… Potrwa Wiecznie” jest jak wyprawa w świat dźwięków – smutnych, tajemniczych, przejmujących, a jednak prawdziwie pięknych. A dodatkowo wzrusza w nich to, że za tymi bitami, trzaskami, szmerami i żywymi instrumentami słychać człowieka.


Zobacz również:
„Smutek” Ander
„Vlach Magic” Ander
„Drzazgi” Ander
„Kalpa Vigraha” Ander
„Lamenty” ArosAnder – zapiski o płycie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *